Jak zmniejszyć piractwo treści kreatywnych

Piractwo treści kreatywnych przekłada się na ponad 3 mld zł utraconego PKB oraz ok. 27,5 tys. utraconych miejsc pracy. Jednocześnie co drugi internauta pozyskuje treści z naruszeniem prawa. Czy otwieranie danych publicznych i ich ponowne wykorzystanie to zmieni?

Według szacunków Komisji Europejskiej łączna wartość rynku otwartych danych w Europie wyniesie w latach 2016–2020 aż 325 mld euro. Jednocześnie, jak wynika z raportu firmy Deloitte Piractwo w Internecie – straty dla kultury i gospodarki, w ubiegłym roku z powodu dystrybucji nielegalnych treści w Sieci tylko Skarb Państwa stracił aż 836 mln zł. Eksperci szacują, że piractwo tzw. treści kreatywnych przekłada się także na ponad 3 mld zł utraconego PKB oraz ok. 27,5 tys. utraconych miejsc pracy. To niemało, biorąc pod uwagę, że w krajach UE sektory kulturalny i kreatywny „dają zatrudnienie ponad 3,2 mln osób, generując blisko 403 mld euro przychodów oraz 153 mld euro wartości dodanej”.

Jak wynika z raportu, korzystanie z nielegalnych źródeł deklaruje ponad 12 mln Polaków – oznacza to, że co drugi internauta w wieku 15–75 lat pozyskuje treści z naruszeniem prawa. Co ciekawe, w tej grupie dominują osoby, które korzystają również z legalnych serwisów. Okazuje się też, że ok. 39 proc. badanych „jest nieświadomych lub obojętnych wobec faktu, że pozyskiwanie treści z nielegalnych źródeł jest szkodliwe dla twórców, wykonawców i producentów”. Konieczne jest więc, zdaniem autorów opracowania, zwiększenie podaży legalnych treści oraz ułatwienie dostępu do nich. Warto zauważyć, że realizacji tych celów sprzyja dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. (znowelizowana w 2013 r.) w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego (reuse).

Pirackie serwisy zarobiły w 2016 r. 745 mln PLN netto z reklam i opłat za dostęp, po odjęciu kosztów transakcyjnych i podatków. źródło: Deloitte

Dyrektywa reuse została początkowo zaimplementowana w polskim prawie w ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej. W czerwcu ubiegłego roku przepisy te zmodernizowano i przeniesiono do ustawy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Co istotne, po raz pierwszy objęto tymi regulacjami także zasoby dziedzictwa kultury, które po zdigitalizowaniu mogą stanowić podstawę nowych produktów i usług na rynku cyfrowym. Niestety, jak dowodzą autorzy raportu Ustawa o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego rok po wejściu w życie, przepisy te nie zrewolucjonizowały wykorzystywania zasobów publicznych. Według ekspertów Fundacji ePaństwo i Centrum Cyfrowego: „albo zasoby publiczne nie są atrakcyjne dla użytkowników, albo brak jest wiedzy na temat tego, jak stosować reguły ponownego wykorzystywania informacji zgodnie z prawem, np. w przypadku zasobów kultury bez obaw o naruszenie prawa autorskiego”. Mają oni przy tym poważne wątpliwości „co do tego, czy sądy administracyjne słusznie odnoszą definicję informacji publicznej do definicji informacji sektora publicznego” i wskazują na brak monitoringu stosowania ustawy oraz wykorzystania zasobów udostępnianych przez sektor publiczny np. w ramach CRIP.

Z opracowania firmy Deloitte dowiadujemy się, że w wyniku zwiększania kompetencji cyfrowych w 2024 r. Polacy na kulturę i rekreację będą przeznaczać ok. 8,2 proc. domowego budżetu (aktualnie ok. 7,7 proc.). Jednocześnie wartość konsumpcji dóbr z nielegalnych źródeł może wynieść w tym czasie aż 4,13 mld zł. Administracja publiczna ma więc się o co bić, bo tylko proste i powszechne przepisy o ponownym wykorzystaniu informacji sektora publicznego zmniejszą piractwo treści w internecie.



O serwisie